SPC niestety totalnie zawiodło ekipę Ksiazula. Kawałki pizzy wyglądały jak smutna tarta, zleżałe od rana, suche i z przypalonym serem. Jajko czarne jak dusza pizzomana, szpinak pozbawiony jakiegokolwiek czosnkowego wsparcia. Capricciosa nie ratowała sytuacji – szynka sucha jak jerky, a ciasto twardsze niż patyk dla psa. Mimo bardzo miłej obsługi, pizza okazała się transparentnym paździerzem. Zgniła banda, brak smaku i uczucie, że kawałki już dawno powinny opuścić gablotę. Był to zdecydowanie najgorszy lokal dnia, którego nie uratowała nawet nostalgia ani promocja. Rumuńska Luka przy tym wyglądała jak włoski rarytas.