Ksiazulo razem z Wojkiem i Mualanem odwiedzili warszawskie Hard Rock Cafe i niestety – rozczarowanie level maximum. Przystawki jak ziemniaczane kule z wieprzowiną czy spicy krewetki były za tłuste i bez wyrazu. Stek był ok, ale dodatki przypominały obiady z Ikei – pure mączne, warzywa mrożone. Burgery od Shakiry i Messiego to była porażka – niesmaszowane mięso, suchy kurczak i za dużo bułki. Żeberka zbyt słodkie, z przypalonym posmakiem i dodatkami z plastikowych kubeczków. Nawet fish and chips był tłusty jak gąbka. Jedyny plus? Dolewki napojów za 17 zł. Całość wyszła ich na 686 zł, a satysfakcji z jedzenia zero.