Szamanko postawiło na eksperyment i stworzyło 'żuro kebaba' – z białą kiełbasą, ziemniakiem i sosami żurkowo-chrzanowymi. Brzmi szaleńczo? Tak właśnie smakuje – dziwnie. Ziemniak był przypalony i nadawał goryczkę, kiełbasa jeździła po całym lawaszu. Lawasz sam w sobie fajny, robiony na miejscu i pieczony w piecu do pizzy, ale cała kompozycja nie siadła. Mięso w klasycznej wersji też nie zachwyciło – grube, łykowate kawałki, czasem trafiła się żyła, czasem kość. Sosy owocowo-pikantne miały zaskakiwać, ale raczej przytłaczały. Ogólnie – więcej formy niż treści. Siemka wypadła o niebo lepiej.