Niestety, zapiekanka z Bochni to totalna klapa. Od samego początku nie wyglądała zachęcająco – mała, cienka, niepozorna. Gdy tylko ją ugryzłem, wiedziałem, że to nie będzie miłość. Bułka była po prostu sucha i twarda, przy każdym gryzie rozpadała się w ustach na coś w rodzaju piasku. Ser? Prawie go nie było! Kilka skrawków, które nie dawały żadnego smaku. Farsz pieczarkowy to po prostu plastry pieczarek wrzucone bez przypraw, co sprawiło, że całość była nijaka i bez wyrazu. Keczup był poprawny, ale nie był w stanie uratować sytuacji. Próbowałem dać jej szansę, ale z każdym kolejnym kęsem tylko bardziej utwierdzałem się w przekonaniu, że to jedna z najsłabszych zapiekanek, jakie jadłem. Limanowa to dla niej absolutnie nieosiągalny poziom. Jeśli jesteście w Bochni, lepiej poszukajcie czegoś innego, bo ta zapiekanka zdecydowanie nie jest warta ani 11 zł, ani waszego czasu.